Bransoletka z puszki po coca-coli? Fajna?
Bransoletka niezła, ale reszta wystawy... no cóż, jeśli ktoś ma zbyt duży młotek, to powinien się zająć kowalstwem artystycznym, a nie produkcją biżuterii. Złote kreacje, czyli "jubileuszowa wystawa przygotowana przez Katedrę Biżuterii Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi" zupełnie mnie rozczarowała.
Ja rozumiem, że światło w gablotach jest zgaszone, a szkła się nie przeciera, bo i tak nikt nie przyjdzie, ale zastanawiający jest sam fakt pojawienia się takich monstrów:
Jak rozumiem, w zamyśle artysty była bursztynowa zausznica, ale wyszło skrzyżowanie mydełka na pryszcze z formą kwalifikowaną paskudztwa - woszczynowego placka. Złote perełki przed wieprze :)
Kolejny kwiatek do kożucha:
a właściwie dwa:
Jeszcze przy tej pierwszej - chyba broszce??? - mogłabym się zastanowić, ale czemu ta hybryda grzebienia, krzyżyka, mikroprocesora i Saturna ma takie krzywe nóżki? Zabrakło szczypców do wyprostowania? To ja pożyczę, nawet poświęcę się w imię sztuki i oddam za darmo, mam ich sporo...
Filiżanka:
Pomysł niezły, ale poziom wykonania najwyżej na 3+ z zetpete w podstawówce. Przeciętna specjalistka od zdobienia tipsów wykonałaby ją o wiele dokładniej, nie wspominając o małych chińskich rączkach :)
Tutaj widać jakiś pomysł, może nie do końca artystyczny, ale przynajmniej JEST (zwróćcie proszę uwagę na brudne gabloty). Patrzy się na eksponat i smutno się człowiekowi robi. Zawsze jakieś wrażenie "zaliczone".
A reszta zdjęć bez komentarza, bo te eksponaty mi się podobały:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz